Najnowsze wpisy, strona 1


cze 30 2009 lot
Komentarze: 0

nie lubie latać, niestety jestem jednym z tych typów, którzy mają obsesyjną potrzebę kontrolowania wszystekigo w około. Właśnie dlatego nie cierpie siedziec w samolocie i czekać na oklaski przy lądowaniu, w ogóle z kąd sie wziął taki zwyczaj, żęby klasakć pilotowi za poprawne lądowanie? znaczy, że co? nikt sie tego nie spodziewał, czy jak?

nieważne, bynajmniej za parę godzin powinienem być w domu, dwa razy wsytartować, dwa razy wylądować, taksówka i łóżko. Gdy byłem na lotnisku rozbawił mnie napis 'polish airlines' nawet nie wiem dlaczego, tak jakoś, przypuszczam, że z przyzwyczajenia. Wszystko pięknie i ładnie siedze na swoim miejscu pochłonięty oglądaniem nagłówków i obrazków w wyborczej. Stewardessa rozpoczyna szkolenie w razie awarii, zaczyna machac rączkami i.. w samolocie pada cała elektronika.. cisza.. dalej cisza.. nei wiem kto był bardizej zdziwiony stewardessyczy pasażerowie? No dobrze pilot znów włancza silniki, po minucie znów zaczyna się szkolenie, stewardessa zaczyna machać rączkami i.. w samolocie pada cała elektronika po raz drugi.. cisza.. któryś z polskich pracowników robi wyrzuty koledze "mogliśmy zostać, pilibyśmy dzisiaj przez całą noc, a jutro pojechalibyśmy busem". Stewardessy zmieszane, niby próbuja się dowiedzieć o co w ogole chodzi? Piot znów uruchamia samolocik, obsługa znów włancza szkolenie, tym razem po hiszpańsku dla odmiany, na szczescie większość ludzi nie rozpoznała języka bo elektronika padła po raz trzeci...

po paru minutach samolot znów był na chodzie. Pilot, o lekko przyćpanym głosie, rzucił od niechcenia przeprosiny za problemy z zasilaniem .. naziemnym. i tak mu nie uwierzyłem :) lot był całkowinei niemiły przez tubulencje i małe burze, no ale nadal tutaj pisze:)

"Boże, spraw bym modlił się tak gorliwe, jak podczas startu samolotu"

cze 30 2009 spowiedz?
Komentarze: 0

zapomniałem loginu i hasła

więcej grzechów nie pamiętam

gavril : :
cze 19 2009 można tęsknić za Polską
Komentarze: 0

taaa, gdzy w butelce pozostaje już tylko dno a w promieniu 5 km nie ma żadnego sklepu sprzedającego alkohol wysokoprocentowy po godzinie 22 na prawde można zatęsknić za Polską

no cóż wracam jutro do taniej wódki i skorumpowanych polityków.. przynajmniej pożegnanie z kolegami już skreślone z planu dnia.. zegar pokazuje po 2, musze zmykać spać bo zaraz będzie świtać, dosłownie zaraz

cze 16 2009 co tam słychać panie rybak?
Komentarze: 0

nie żebym lubił hip-hop ;) ale jakos sie tak złozyło, kiedys mieszkałem z fantastycznym człowieczkiem który maltretował mnie najróżniejszą muzyką, miło wspominam ten czas,

no ..  i ja tez odpoczywam sobie właśnie.. a nie powinienem, ech wszystko ostatnio dzieje sie za szybko, a do tego slogan 'boze spraw żeby mi sie chciało tak bardzo ja mi sie nie chce' pasuje jak ulał.

Następny tydzień zmieni moje życie, brzmi troche dziwnie ale stwierdzenie jest zupełnie prawdziwe. Na początek musze oddac prace mrg... ta tylko jeszcze musze ja dokończyć a później pogonić promotora i recenzenta zeby sie streścili w przeciągu tygodnia. Jeśli się uda to sie zwalniam.. troche sie zdenerwuja bo właśnie jestem na szkoleniu w mieście w którym dzień sie nie kończy:) przynajmniej teraz.Dziwnym zbiegiem okoliczności przed rokiem także zmieniłem prace, wtedy byłem nauczycielem. Na prawde nie zbadane są ścieżki boskie ;) skoro sie zwolnie to znaczy ze mnieniam firme a to z kolei oznacza ze wyjeżdzam na pół roku z kraju. Dziwnym zbiegiem okoliczność moja dziewczyna także wyjeżdza w tym samym czasie do tego samego kraju, w tym tyg dostała pozytywna decyzje. Wracam do kraju w piątek, w sobote  czeka mnie firmowa balanga "nie chcem ale muszem" a w niedziele jade sie zemścić na  "teściach" czyli poinformować ich że już mogą się tak tytułować bez zbędnych komentarzy. W międzyczasie musze sie jeszcze pokłócić ze współlokatorem, nie cierpie otwartych konfrontacji i z reguły ich unikam ale to jest absultnie konieczne i to bedzie jutro...

juz miałem napisać ze ogolnie to jestem bardzo spokojnym i grzecznym człowieczkiem, co w sumie jest prawdą (przynajmniej moja) ale właśnie przypomniał mi sie ten fantastyczny człowieczek, nazwijmy go Smo, i jego wielki banan na twarzy na dzwięk tego zdania. Mieszkaliśmy razem przez jakies 3 lata i ja naprawde byłem grzeczny i spokojny... na początku:) no cóż to nie moja wina, że mój kompan był największym gawędziażem erotomanem jakigo znam. Poza tym czas tak szybko leci, a ja jestem dobrym obserwatorem i szybko sie ucze..